30 sie Dzien 27
Po bardzo udanej pod wzgledem snu nocy podjechalismy nad Tare i wskoczylismy do pontonka. Najpierw ubralismy sie w orzeszki i kamizelki oczywiscie. Rafting nie byl tak ekstremalny jak sie spodziewalismy, ale mimo to bylo bardzo przyjemnie. Na tego typu atrakcje lepiej jednak wybierac sie na wiosne, kiedy poziom wody jest wyzszy i adrenaliny wiecej. Mielismy za to bardzo fajnego przewodnika Serba, ktory uraczyl nas paroma fajnymi historyjkami i pozwolil skakac ze skalki do wody, ktora miala prawdopodobnie z 0 stopni. Na to skusil sie tylko Michal, ktory z radosci zostawil przy skalce swoje ukochane, troche rozklapciale, ale najwygodniejsze na swiecie klapki, po ktore musielismy sie pozniej wracac. Zeby je odzyskac musial zjechac na tylku po kamieniach z wysokiej gory. Nie zostaly jednak odnalezione.
Jeepowanie, ktore bylo dodatkiem do raftingu tez raczej bylo przejazdzka samochodem po gorach, a nie offroadem.Po tych atrakcjach zabralismy majdan i ruszylismy juz w kierunku Budapesztu przez Serbie. Granice przemknelismy bez problemu. Po drodze minelismy wiele pieknych wsi serbskich rodem z filmow balkanskich i powiem szczerze, ze jak kiedys bede miala okazje to napewno do Serbii wroce, zeby ja spenetrowac. Jest pelna starych, kolorowych domkow, malowniczych krajobbrazow gorskich i malych rzeczek. Jedynym przystankiem jaki zrobilismy w Serbii byl Cacak – miasteczko polozone nad rzeczka, na ktorej pelno barek z knajpeczkami – no cudo…My trafilismy na maly mostek linowy, na ktory nie omieszkalismy wejsc.
Po drodze do granicy Wegierskiej spotkalismy Busika polskiego, ktorego juz mielismy przyjemnosc widziec w Czarnogorze na kempingu. Przywitalismy sie, poznalismy i busik czmychnal, bo to 1.9 byl :P.
Na granicy Wegierskiej postanowilismy przenocowac, bo juz nie bylismy w stanie dluzej jechac. Okazalo sie, ze duzo ludzi mialo taki sam pomysl, wiec ledwo znalezlismy miejsce. Wyszlismy z samochodu, przetarlismy piastkami oczy, a tu same same spiwory na trawie :). No i oczywiscie polski Busik, ktorego mijalismy cala droge :).
No Comments