Pogoda nie była zbyt urodziwa tego dnia, ale to nie zniechęciło kajtowców, którzy od rana czekali z niecierpliwością na wiatr. Z daleka widać było rozłożone i przygotowane do pierwszego halsu latawce. Michał wyskoczył na plaże, zarzucił piankę i trapez, napompował latawiec i to by było na tyle. Wiatr powiał minutkę i wówczas wszyscy rzucili się na wodę, ale jak tylko się w niej znaleźli, przestał i nie wiał już więcej. Zatem wszyscy wyszli z wody, złożyli latawce i wyskoczyli z pianek. Dla mnie jako obserwatora zadziwiający jest fakt,...